
Salemianie, Salemianki i... inni członkowie szkolnej społeczności!
Przyszła pora na coś nowego, świeży powiew! Przychodzę do Was z kolejną, cykliczną zabawą, która będzie odbywała się co wtorek. Myślę, że każdy słyszał o myślodsiewni to i owo... wszak to dzięki niej mamy dostęp do wspomnień tych, którzy nam je powierzyli. Każdego wtorku, w newsie na stronie szkoły, będzie pojawiać się wspomnienie postaci z uniwersum Harry'ego Pottera i serii o Fantastycznych Zwierzętach. Tegoroczne retrospekcje będą dotyczyć Ślizgonów... Poniżej znajdziecie wspomnienie jednego z nich. Waszym zadaniem jest odnalezienie błędów we wspomnieniu i skorygowanie ich. Poprawioną wersję wspomnienia należy przesłać na moją sowę (krnbrlrd@proton.me) do momentu pojawienia się kolejnego wspomnienia. Pierwsze wspomnienie znajduje się w rozwinięciu tego newsa, powodzenia!
Pozdrawiam serdecznie,

"Malfoy dyszał i łkał, następnie z wielkim wzdrygnięciem spojrzał w stłuczoną szklankę i zobaczył Harry’ego patrzącego na niego zza jego pleców. Malfoy odwrócił się, wyciągając swoją różdżkę. Harry instynktownie dobył swojej. Czar Malfoya minął Harry’ego zaledwie o cal, trafiając w uchwyt na papier toaletowy na ścianie za nim. Harry odskoczył w bok, w myślach wymówił Levicorpus i machnął różdżką, ale Malfoy zablokował zaklęcie i podniósł różdżkę ponownie. - Nie! Nie! Przestańcie! - piszczała Płonąca Marta, echo jej głosu niosło się po kafelkach w pomieszczeniu. - Przestańcie! STOP! Dało się słyszeć głośny huk, a kosz za Harrym eksplodował; Harry wystrzelił zaklęcie Zwieracza Nóg ze ściany za Malfoyem, omijając jego ucho i rozbijając zbiornik pod Płonącą Martą, która głośno krzyczała; woda lała się wszędzie, Harry poślizgnął się tak jak Malfoy, którego twarz była wykrzywiona, wrzasnął: - Cruc... - WINGARDIUM LEVIOSA! - ryknął Harry z podłogi, machając dziko różdżką. Krew trysnęła z twarzy Malfoya, a jego klatka piersiowa została rozcięta, jakby niewidzialnym mieczem. Zatoczył się do tyłu i padł na zalaną wodą podłogę z głosnym chlapnięciem, jego różdżka wypadła z bezwładnej prawej ręki. - Nie...! - wydyszał Harry. Ślizgając się i zataczając, Harry stanął na nogach i rzucił się w stronę Malfoya, którego twarz lśniła teraz szkarłatem, a jego białe ręce macały zakrwawiony tors. - Nie... ja nie... Harry nie wiedział co mówi, czuł jak klęka przy Malfoyu, który trząsł się niekontrolowanie w kałuży własnego potu. Płonąca Marta wyleciała z ogłuszającym krzykiem: -MORDERCA! MORDERCA W ŁAZIENCE! MORDERCA! Drzwi za Harrym otworzyły się z trzaskiem. Spojrzał na nie przerażony i zobaczył jak do pomieszczenia wpada Pomona Sprout, sina na twarzy."
|