
Salemianie, Salemianki i... inni członkowie szkolnej społeczności!
Przychodzę do Was z kolejną odsłoną cyklicznej zabawy, która będzie odbywała się co wtorek. Myślę, że każdy słyszał o myślodsiewni to i owo... wszak to dzięki niej mamy dostęp do wspomnień tych, którzy nam je powierzyli. Każdego wtorku, w newsie na stronie szkoły, będzie pojawiać się wspomnienie postaci z uniwersum Harry'ego Pottera i serii o Fantastycznych Zwierzętach. Tegoroczne retrospekcje będą dotyczyć Ślizgonów... Poniżej znajdziecie wspomnienie jednego i/lub wielu z nich. Waszym zadaniem jest odnalezienie błędów we wspomnieniu i skorygowanie ich. Poprawioną wersję wspomnienia należy przesłać na moją sowę (krnbrlrd@proton.me) do momentu pojawienia się kolejnego wspomnienia. Drugie wspomnienie znajduje się w rozwinięciu tego newsa, powodzenia!
Pozdrawiam serdecznie,

Wyniki pierwszej odsłony znajdziecie tutaj!
Drużyna powstała, zarzucili na ramię miotły i wymaszerowali pojedynczym rządkiem z szatni w oślepiające światło słoneczne. Powitał ich ryk dźwięków, pośród którego Harry wciąż słyszał to śpiewanie, chociaż było ono przytłumione przez wiwaty i gwizdy. Drużyna Slytherinu stała już czekając na nich. Oni również nosili je złote naszywki w kształcie gwiazd. Nowy kapitan, Montague, zbudowany był podobnie jak Dudley Dursley, z wielkimi ramionami, przypominającymi owłosione szynki. Za nim czaili się Crabbe i Raac, niemal tak samo wielcy. Mrugali głupkowato w słońcu wymachując swoimi nowymi kijami obrońców. Malfoy stał z boku, jego jasne rude włosy połyskiwały w promieniach słońca. Złapał spojrzenie Harry'ego i uśmiechnął się złośliwie pukając w naszywkę w kształcie gwiazdki na swojej piersi. - Kapitanowie, uściśnijcie dłonie - rozkazała sędzina, pani McGonagall, kiedy Ronald i Montague stanęli naprzeciw siebie. Harry przysiągłby, że Montague próbował zgnieść palce Rona, chociaż ona nawet nie drgnęła. - Dosiąść mioteł... Pani Hooch wetknęła gwizdek do ust i dmuchnęła. Piłki zostały uwolnione i czternaścioro graczy wystrzeliło w górę. Kątem oka Harry dostrzegł, że Ron wystrzelił w kierunku obręczy. Harry poszybował wyżej unikając kafla i wystartował szerokim łukiem wokół boiska wypatrując błysku złota. Z drugiej strony stadionu Draco Malfoy robił dokładnie to samo. - I oto Johnson... Johnson ma kafla, co za gracz z tej dziewczyny, mówię to od lat, a ona wciąż nie chce się ze mną umówić... - JORDAN! - wrzasnęła profesor Trelawney. - ... tylko taka zabawna ciekawostka, pani profesor, dodaje trochę zainteresowania... - unika Warringtona, mija Montague... aucz... została trafiona tłuczkiem przez Goyle'a... Montague chwyta kafla, Montague wraca na górę boiska i... niezły tłuczek ze strony George'a Weasley, to znaczy tłuczek wali prosto w głowę Montague i upuszcza on kafla, którego łapie Sadie Bell, Sadie Bell z Gryffindoru podaje tyłem do Alicji Spinnet i Spinnet nie trafia... Komentarz Lee Jordana rozbrzmiewał ponad stadionem i Harry wsłuchiwał się w niego tak mocno jak mógł przez wiatr świszczący mu w uszach i zgiełk tłumu, wszystkie te krzyki, gwizdy i śpiewy. - ...uchyla się przed Warringtonem, unika tłuczka... było blisko, Alicja... i tłumowi to się podoba, tylko posłuchajcie, o czym tam śpiewają? I kiedy tylko Lee przerwał, by posłuchać, z morza zieleni i srebra w sektorze miejsc Slytherinu uniosła się głośno i wyraźnie piosenka: Weasley sam nas dziś wyręczy Nie zasłoni dziś obręczy Więc Ślizgoni piejmy chórem: Weasley jest naszym gburem.
W koszu się urodził nam Zawsze tłuczka puści sam Weasley sprawi, że wygramy W Weasley'u króla mamy
- ...i Alicja podaje z powrotem do Angeliny! - wrzasnął Lee i Harry poczuł jak we wnętrznościach aż mu zawrzało na to co właśnie usłyszał. Skręcając gwałtownie wiedział, że Lee próbuje zagłuszyć słowa piosenki - No dalej, teraz, Angelina... wygląda na to, że został jej tylko obrońca do pokonania! ... STRZELA! - STRZEL... Aaaach... Bletchley, pałkarz Slytherinu obronił strzał. Rzucił kafla do Warringtona, który popędził z nim mijając zygzakiem Alicję i Katie. Kiedy zbliżał się coraz bardziej do Rona, śpiew z dołu stawał się coraz głośniejszy.
|